niedziela, 12 lutego 2017

Co na Walentynki? „Zmierzch”

  Kilka lat temu „Zmierzch” czytały kobiety na całym świecie. Każda z nas chciała poznać losy Belli Swan, nieśmiałej, amerykańskiej nastolatki, która nie potrafiła odnaleźć się we współczesnym świecie. Przyjechała do Forks, małego, ponurego miasteczka, aby zamieszkać ze swoim ojcem. Ku jej zaskoczeniu została zaakceptowana przez tamtejszą młodzież, szybko znalazła przyjaciół. Poznała też Edwarda Cullena – zabójczo przystojnego, zamkniętego w sobie adoptowanego syna doktora Cullena. Intrygował ją, nie potrafiła przestać o nim myśleć. Poznając go, zauważała dziwne, nienaturalne cechy – zmiana koloru tęczówki, chłód skóry, szybkość. Wiedziała, że nie jest człowiekiem, jednak musiała wygrać walkę z samą sobą, aby przyznać, że po świecie chodzą stworzenia takie jak wampiry, a Edward, którego pokochała, jest jednym z nich.
  Książka Stephenie Meyer zyskała zarówno tysiące zwolenników, jak i przeciwników, między innymi wybitnego pisarza, Stephena Kinga. Jednak, czy to znaczy, że nie powinniśmy po nią sięgnąć? Oczywiście, że powinniśmy. W całej serii spotkamy się z ciekawymi ludźmi i stworzeniami nadprzyrodzonymi. Wiele z nich będzie musiało wybrać między miłością i pragnieniem a poczuciem bezpieczeństwa, wiele otrze się o śmierć, a niektórzy nawet ją poniosą. Najwięksi wrogowie będą w stanie zjednoczyć się w sytuacji zagrożenia, walczyć dla wspólnego dobra.

Jednak, przede wszystkim, w „Zmierzchu” będziemy czytać o ewolucji uczucia łączącego Bellę i Edwarda Cullena. Początkowa fascynacja zmieni się w coś na tyle trwałego, że będą w stanie oddać za siebie życie. Skoro nieśmiała nastolatka i wampir mogą się w sobie zakochać, to każdy może, prawda?  

poniedziałek, 6 lutego 2017

„Bridget Jones – Szalejąc za facetem” Helen Fieldig

  Po latach oczekiwania, nareszcie możemy poznać dalsze losy naszej ukochanej Brytyjki! Jest nieco starsza i ma dwoje wspaniałych dzieci, ale nadal szuka miłości, przy czym, jak to Bridget, popełnia wiele karygodnych błędów.
  Dlaczego Jones wraca na łowy? Gdzie jest Mark Darcy, którego tak bardzo polubiłyśmy w poprzednich częściach? Otóż, Bridget została wdową. Ma złamane serce, tęskni za swoim idealnym mężem, bez którego nie radzi sobie z codziennymi obowiązkami, choć za wszelką cenę stara się nie rozmyślać nad tym, „co by było, gdyby”. Nie jest w stanie zapanować nad swoimi brzdącami, które kocha ponad życie. Nie potrafi też ogarnąć jakichkolwiek nowinek technicznych i dzielnie uczy się korzystać z Twittera. Odczuwa też potrzebę bliskości, ale do pewnego czasu zabija ją alkoholem, tartą mozzarellą prosto z lodówki i innymi smakołykami.
  Bridget w końcu stwierdza, że jeśli będzie nieszczęśliwa, jej dzieci też takie będą. Odwiedza Klinikę dla Otyłych, zmniejsza się o parę rozmiarów, zaczyna pisać scenariusz, bo przecież nie może do końca życia siedzieć w domu. Co więcej, nasza kochana Bridget korzystając z pomocy swoich niezawodnych przyjaciół zaczyna znowu spotykać się z mężczyznami. Nocami czyta poradniki dotyczące zasad randkowania i w końcu staje się prawdziwą mistrzynią w tej kwestii, co potwierdza fakt, że w wieku 51 lat wiąże się z 29-latkiem, który, jak sama twierdzi, mógłby być jej synem.
  W książce spotkamy też Daniela Cleavera, który został ojcem chrzestnym dzieci Bridget! Choć jest dość niesfornym wujkiem, maluchy uwielbiają spędzać z nim czas. Jednak, mimo wszystko, Daniel zawsze będzie Danielem - urodzeni podrywacze nie zmieniają się tak szybko.

Każda kobieta powinna poznać losy Bridget Jones. Nie jest to lektura, na której temat będziemy mogły rozmyślać i doszukiwać się ukrytych prawd moralnych, jednakże na pewno będziemy się przy niej dobrze bawić. Każda z nas na to zasługuje!


wtorek, 31 stycznia 2017

Miłość czy kariera? Lauren Weisberger i „Diabeł ubiera się u Prady”

  Długie, zimowe wieczory sprzyjają czytelnikom! Możecie usiąść w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej herbaty w ręku i wertować strony do woli! 
  Jeśli poszukujecie czegoś lekkiego z licznymi akcentami humorystycznymi, zdecydowanie polecam książkę „Diabeł ubiera się u Prady” autorstwa Lauren Weisberger, która szczególnie spodoba się osobom zakochanym w modzie.
  Lauren Weisberger przedstawia nam losy młodej Andy, świeżo upieczonej absolwentki dziennikarstwa, której marzeniem jest praca dla Newsweeka – co, jak się zresztą domyślacie, w takiej sytuacji graniczy z cudem. Dziewczyna jednak musi znaleźć jakiekolwiek dochodowe zajęcie. Zostaje zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną do jednego z najbardziej wpływowych pism o charakterze modowym świecie – paradoksalnie, nie interesuje się modą, co jest uznawane wśród jej współpracowników za najcięższy grzech. Decyduje się na pracę asystentki redaktor naczelnej pisma tylko dlatego, że prawdopodobnie, jeśli wytrzyma tam rok, zdobędzie stanowisko w piśmie, które pokochała już lata temu.
  Autorka daje nam szansę na przeżycie tego roku razem z Andy. Choć nie jest ona moją ulubioną bohaterką literacką, a jej ciągłe narzekanie mnie bardzo irytowało, niecierpliwie poznawałam jej dalsze losy. Zastanawiałam się, czy da sobie radę, czy podoła zadaniom, jakie stawia przed nią wredna szefowa. Jestem bardzo ciekawa, jakie będziecie mieli o niej zdanie!

Po przeczytaniu książki będziecie w stanie wymienić nazwiska wielu sławnych projektantów, zdobędziecie wiedzę o prestiżowych markach, o funkcjonowaniu świata mody. Przede wszystkim jednak, będziecie w stanie odpowiedzieć na pytanie: Czy warto poświęcić swoje życie osobiste dla zdobycia kariery? Jeśli chodzi o mnie, mogę Wam szczerze powiedzieć – nie warto.  

sobota, 28 stycznia 2017

„Kiedy człowiek się zakochuje, jego życie nieodwracalnie się zmienia i choćby nie wiedzieć jak się próbowało, to uczucie nigdy nie zniknie.”

Nicholas Sparks, amerykański pisarz, który potrafi stworzyć historie miłosne, o jakich nie śniło się nawet najwrażliwszym kobietom!

  Kilka lat temu, przeglądając strony internetowe z nowościami wydawniczymi, natknęłam się na nazwisko Nicholas Sparks, do tej pory mi nieznane, które jako jedyne nie miało na swoim koncie żadnej negatywnej opinii. Zaintrygowało mnie to. Zamówiłam dwa przypadkowe tytuły autora („Pamiętnik”, „Prawdziwy cud”), od których, dosłownie, nie mogłam się oderwać – czytałam w łóżku, na dworze, nie mogłam spokojnie zasnąć, dopóki nie dokończyłam którejś z historii, a kiedy dobiegała ona końca, od razu miałam ochotę sięgnąć po kolejną. Tak też przeczytałam dosłownie każdą książkę autora, którego pokochałam po przeczytaniu pierwszego rozdziału „Pamiętnika”!
  Na czym polega geniusz Nicholasa Sparksa? Mężczyzna po prostu wie, czego potrzebujemy, o czym marzymy. W świecie Internetu romantyzm zanika, ludzie żyją w przeświadczeniu, że mogą mieć wszystko natychmiast i uciekają od uczuć, które wiążą się ze zobowiązaniami, a paradoksalnie, każdy z nich chciałby doświadczyć wielkiej, prawdziwej miłości, tylko po prostu nie ma odwagi.
  Sparks w pewien sposób odrywa nas od otaczającej rzeczywistości i pozwala spojrzeć na nią z innej perspektywy. Dzięki niemu wiara w to, że na świecie istnieją prawdziwi rycerze, którzy są w stanie zrobić wszystko dla swoich ukochanych, wcale nie znika. Wręcz przeciwnie – Nicholas pozwala nam odnaleźć w sobie uczucia, często głęboko zakopane, o których istnieniu często nie chcemy pamiętać, a które mogą decydować o naszej przyszłości, szczęściu.

Myślę, że choć utwory Sparksa najczęściej leżą na półce opatrzonej napisem „Bestsellery dla kobiet”, mężczyźni również powinni po nie od czasu do czasu sięgnąć. Wielka miłość należy się każdemu. Autor uczy nas, jak ją dostrzec, ponieważ nikt nie będzie w stanie nam powiedzieć, gdzie i kiedy jej szukać. Bohaterom książek zdarza się to zwykle przypadkowo, kiedy najmniej się tego spodziewają. Dla miłości muszą zmienić swoje dotychczasowe plany, styl życia, choć nie zawsze są na to gotowi. I wiecie co? Miłość zawsze zwycięża – jest nawet silniejsza, niż śmierć. 

środa, 25 stycznia 2017

Jan Vermeer i jego „Dziewczyna z perłą” w oczach Tracy Chevalier

  Od wielu, wielu lat dzieło Jana Vermeera zatytułowane „Dziewczyna z perłą” jest przedmiotem badań historyków sztuki i jej pasjonatów. Obraz jest w stanie zachwycić dosłownie każdego – przedstawia piękną, młodą kobietę, nieco zdziwioną, jakby odwróciła się po usłyszeniu znajomego głosu, wołającego jej imię. Otacza ją niesamowita gra światła i kolorów, charakterystyczna dla dzieł Vermeera. Co ciekawe, nie znamy tożsamości przedstawionej dziewczyny, nie znamy nawet daty stworzenia dzieła, co też stało się inspiracją dla amerykańskiej pisarki, Tracy Chevalier, która zabiera nas w podróż w czasie – nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak szybko jesteśmy w stanie wylądować w XVII-wiecznej Holandii, a dokładniej – w Delfcie.
  Szesnastoletnia Griet po wypadku swojego ojca, który w jego wyniku stracił wzrok, musiała pomóc finansowo rodzinie i udać się na służbę do domu Vermeera. Artysta pierwszy raz zobaczył ją, kiedy według pewnego schematu ułożyła warzywa na zupę: „Zawsze układam warzywa w kole tak, że każde ma w nim odpowiednie miejsce, niczym kawałki tortu”, co zaskoczyło mężczyznę. Zauważył, że dziewczyna oddzieliła różne odcienie bieli, podobnie jak pomarańczowy i fioletowy – barwy, które się „gryzą”. Wywołała na nim pozytywne wrażenie, zaciekawiła go.
  Griet wykonywała u Vermeerów ciężkie prace – prasowała, prała, pomagała w kuchni, musiała toczyć wiele walk z dziećmi, których wciąż przybywało, chodziła na targ. Miała też swoje ulubione zajęcie – sprzątanie pracowni pana. Vermeer nie pozwolił jej niczego zmieniać, więc zachowywała się bardzo ostrożnie. Oglądała tam obrazy mistrza, podziwiała je, wychwytywała każdą naniesioną na nich zmianę. To tam poznała działanie przyrządu optycznego zwanego camera obscura, któremu nie mogła się nadziwić. Tam też między nią a Vermeerem narodziła się fascynacja – artysta widział w niej więcej, niż zwykłą sprzątaczkę. Zwracał uwagę na jej piękno, ciekawość świata, wrażliwość na sztukę. Zdawał sobie sprawę, że nawet jego własna żona nie jest w stanie zinterpretować jego obrazów jak Griet. Powściągliwe gesty oraz nieliczne słowa mogą zaświadczyć o uczuciu, które budziło w nich żądze, o jakich nie śmieliby nigdy wspomnieć, których nie byli w stanie spełnić.
  Tracy Chevalier sprawiła, że po przeczytaniu jej książki nie będziemy w stanie szybko oderwać wzroku od dzieła Vermeera. W oczach dziewczyny zobaczymy jednocześnie rozpacz i szczęście, co może dotychczas nam umykało, ale w przyszłości wprowadzi nas w stan melancholii.

sobota, 21 stycznia 2017

„Kod Leonarda da Vinci” - zakazane jest bardziej atrakcyjne, nieprawdaż?

  Kultowy bestseller Dana Browna został sprzedany w nakładzie ponad 80 milionów egzemplarzy. Wśród nas nie ma osób, które nigdy o nim nie słyszały, nie czytały, bądź też nie oglądały jego ekranizacji. Jest to ewidentnie najpopularniejsza, najbardziej poczytna i jedna z najciekawszych książek XXI wieku. Jak do tego doszło? Co nas do niej przyciąga?
  Akcja książki rozpoczyna się morderstwem Jacquesa Saunière, kustosza Luwru – kula trafia w żołądek, śmierć przychodzi powoli, a mężczyzna mimo wielkiego bólu ma czas na przygotowanie kilku zagadek z nadzieją, że jego wnuczka, Sophie i Robert Langdon – profesor symboliki religijnej na Harvardzie - będą w stanie je rozwiązać, a tym samym Jacques nie zabierze do grobu sekretu dotyczącego całej ludzkości. Tylko jak Sophie i Robert mają szukać rozwiązania będąc jednocześnie na celownikach służb bezpieczeństwa, a do tego mając na ogonie mordercę, Silasa?
  Autor rozwiązuje tajemnicę Zakonu Syjonu założonego w 1099 roku i Świętego Graala, sięga pamięcią do początków chrześcijaństwa, szuka wskazówek w obrazach Leonarda da Vinci...Podróż Roberta i Sophie to pasmo niespodzianek!
  Książka Dana Browna została potępiona przez Kościół chrześcijański, a jak wiadomo, „zakazany owoc” kusi każdego. Autor dzięki skandalom po wydaniu utworu zyskał rzeszę fanów na całym świecie, gwałtownie wzrosła też liczba kupowanych książek dotyczących historii religii i tajnych stowarzyszeń.
  Czytając „Kod Leonarda da Vinci” trzeba umieć odróżniać fakty od fikcji literackiej. Dan Brown posiada szeroką wiedzę historyczną, z której umiejętnie korzysta – nagina fakty, tworzy spekulacje, daje drugie życie prastarym legendom, a w międzyczasie przemyca pewne ideologie. Po przeczytaniu jego książki po raz pierwszy byłam zszokowana. Szukałam w internecie wiadomości dotyczących nurtujących mnie tematów, weryfikowałam swoją wiedzę dotyczącą sztuki i religii, przeczytałam też książkę pt. „Kod Leonarda da Vinci bez tajemnic”(James Garlow i Peter Jones), której autorzy sprawdzają prawdziwość tez postawionych przez Dana Browna. Teraz, kiedy przeczytałam tę książkę dziesiątki razy, podobnie jak inne tego autora, jestem w stanie stwierdzić, że nie możemy kierować się tym, co opisuje Brown. On może nas zaciekawić, zachwycić, ale szukać prawdy musimy sami - „Życie jest pełne sekretów. Nie można wszystkiego wiedzieć od razu”

niedziela, 15 stycznia 2017

Prawo i przestępczość, czyli Remigiusz Mróz

  Jak już pewnie wiecie, wśród polskich autorów od niedawna króluje Remigiusz Mróz – młody doktor nauk prawnych o ogromnym talencie literackim. Jeśli jeszcze go nie poznaliście, musicie czym prędzej to zrobić!
  Mróz pokazuje nam polski świat prawniczy i polityczny od środka, sposoby myślenia i motywy działania przestępców, m.in. porywaczy („Zaginięcie”) i seryjnych morderców („Trawers”), działania na krawędzi, a także poza prawem, manipulacje, spiski i intrygi, w które często wmieszani są obcokrajowcy i porusza też problem syryjskich uchodźców w Polsce i na świecie oraz wiele, wiele innych spraw, które są w stanie zainteresować nawet największego laika.
  Nie zapomina o kwestiach refleksyjnych - zmusza nas do myślenia nad sensem naszej egzystencji, o tym, kim jesteśmy, a kim być chcemy, ani też o akcentach humorystycznych i do swoich książek wprowadza pewną prawniczkę, Joannę Chyłkę, która posiada niezrównane pokłady energii i determinacji, cięty język, a także pewne uzależnienia, m.in. na okrągło słucha Iron Maiden w swoim cudownym BMW X5 oraz pije Tequilę (nie tylko po godzinach i często w za dużych ilościach) oraz jej aplikanta o charakterystycznym imieniu, który często wpada przez nią w niemałe tarapaty i jest stałą ofiarą jej dokuczliwych żartów.
  Dlaczego warto przeczytać choć jedną pozycję młodego autora? Mróz uczy nas, jak mieć w każdej sytuacji „otwarty umysł”, że nic nie dzieje się bez przyczyny oraz tego, że nie każdy uznający się za niewinnego, naprawdę takim jest. Z jego książek możemy wyciągnąć tyle samo rozrywki, co wiedzy.
Jeśli ktokolwiek z Was myśli o studiowaniu prawa, powinien sięgnąć po utwory młodego autora, które na pewno utwierdzą go w przekonaniu, że ta decyzja jest prawidłowa, a ich życie dzięki odrobinie szczęścia oraz ciężkiej pracy może być pełne zagadek i niespodziewanych rozwiązań. Jeśli marzycie o prawie, nie poddawajcie się – warto walczyć o to, aby na sali sądowej pokazywać klasę jak Joanna Chyłka!
  Jedno jest pewne - po przeczytaniu książek Mroza już nigdy nie spojrzycie na "Wiadomości" w ten sam sposób, co dotychczas. Będziecie podświadomie kierować się zasadą "myśl jak prawnik" i może właśnie dzięki temu ktoś z Was znajdzie odpowiedzi na pytania nieustannie nurtujące polską społeczność, a których jeszcze nikt przed Wami nie śmiał odnaleźć. Życie jest pełne niespodzianek!