Kilka lat temu
„Zmierzch” czytały kobiety na całym świecie. Każda z nas
chciała poznać losy Belli Swan, nieśmiałej, amerykańskiej
nastolatki, która nie potrafiła odnaleźć się we współczesnym
świecie. Przyjechała do Forks, małego, ponurego miasteczka, aby
zamieszkać ze swoim ojcem. Ku jej zaskoczeniu została zaakceptowana
przez tamtejszą młodzież, szybko znalazła przyjaciół. Poznała
też Edwarda Cullena – zabójczo przystojnego, zamkniętego w sobie
adoptowanego syna doktora Cullena. Intrygował ją, nie potrafiła
przestać o nim myśleć. Poznając go, zauważała dziwne,
nienaturalne cechy – zmiana koloru tęczówki, chłód skóry,
szybkość. Wiedziała, że nie jest człowiekiem, jednak musiała
wygrać walkę z samą sobą, aby przyznać, że po świecie chodzą
stworzenia takie jak wampiry, a Edward, którego pokochała, jest
jednym z nich.
Książka
Stephenie Meyer zyskała zarówno tysiące zwolenników, jak i
przeciwników, między innymi wybitnego pisarza, Stephena Kinga.
Jednak, czy to znaczy, że nie powinniśmy po nią sięgnąć?
Oczywiście, że powinniśmy. W całej serii spotkamy się z
ciekawymi ludźmi i stworzeniami nadprzyrodzonymi. Wiele z nich
będzie musiało wybrać między miłością i pragnieniem a
poczuciem bezpieczeństwa, wiele otrze się o śmierć, a niektórzy
nawet ją poniosą. Najwięksi wrogowie będą w stanie zjednoczyć
się w sytuacji zagrożenia, walczyć dla wspólnego dobra.
Jednak, przede
wszystkim, w „Zmierzchu” będziemy czytać o ewolucji uczucia
łączącego Bellę i Edwarda Cullena. Początkowa fascynacja zmieni
się w coś na tyle trwałego, że będą w stanie oddać za siebie
życie. Skoro nieśmiała nastolatka i wampir mogą się w sobie
zakochać, to każdy może, prawda?